Dominika, Marcin i Krzysiek z Grupy Wschodu po przejechaniu niemal 24 tysięcy kilometrów po dalekich zakątkach Mongolii i Syberii dotarli do Polski. Jak zwykle na pokładzie Nissana Patrola podróżował z nimi nadajnik GPS Nadzór.
Podróż trwała 3 miesiące i przebiegała przez Ukrainę, Ałtaj, Mongolię oraz Rosję. Te 3 miesiące to próby okiełznania natury - przemierzanie bezkresnej pustyni Gobi, wdrapywanie się na wygasłe wulkany, utopienie we wciągających bagnach, poszukiwanie śladów dinozaurów, polowanie (z obiektywem) na myszoskoczki i susły, nieudane próby pogłaskania jaków i tysiące kilometrów wyczerpujących fizycznie i psychicznie tras OFFroadowych.
Mongolię zobaczyliśmy od zachodu, południa i północy, nabijając na liczniku kilka tysięcy kilometrów po stepach, półpustyniach i pustyniach. Największe wrażenie zdecydowanie zrobiła na nas pustynia Gobi, która raz na zawsze zajmie wyjątkowe miejsce na naszej podróżniczej mapie. Głównie przez to, że była naszym debiutanckim spotkaniem z piaskiem pod kołami Patrola i mając na uwadze fakt, że podróżowaliśmy w pojedynkę, utrzymywała poziom adrenaliny na niezmiennie wysokim poziomie.
Z kolei północ kraju zafundowała nam mocno podmokłe tereny, w których nie omieszkaliśmy spędzić więcej czasu niż planowaliśmy, głównie ze względu na wciągające bagna. Jezioro Chubsuguł, młodsze rodzeństwo Bajkału, dostarczyło nie tylko wspaniałych widoków, ale także sporo OFFroadowej zabawy wzdłuż zachodniego wybrzeża.
Kulturowo Mongolia jest jedyna w swoim rodzaju. Koczownicza tradycja nie ma sobie równych. Wszechobecne jurty, wspaniali konni jeźdźcy i pasterze tworzą wyjątkową i niepowtarzalną atmosferę, której próżno szukać w Europie.
Mieliśmy wielkie szczęście uczestniczyć w Festiwalu Naadam, podczas którego młodzi chłopcy ścigają się konno, dorośli mężczyźni biorą udział w zapasach a kobiety strzelają z łuków. Wszyscy ubrani w piękne narodowe barwne stroje.
Zdecydowanie Mongolia jest miejscem niepowtarzalnym i wartym zobaczenia, póki jeszcze nie zalała jej fala masowej turystyki.
Najtrudniejszy odcinek trasy to próba objechania dookoła najstarszego i najgłębszego jeziora świata - Jeziora Bajkał.
Nad Bajkał ściągają turyści z całego świata, by spróbować endemicznego gatunku omula bajkalskiego, zobaczyć bajkalską fokę nerpę i zanurzyć się w krystalicznej wodzie. Jednak to głównie zachodnie wybrzeże Bajkału posiada rozwiniętą infrastrukturę turystyczną i drogową. Nie da się tego powiedzieć o wschodniej części jeziora, gdzie siedlisko mają dzikie niedźwiedzie. Przebiega tam znana w środowisku OFFroadowym „110-tka” - wymagająca trasa, której przejechanie w pojedynkę nie należało do najłatwiejszych.
Próżno szukać tutaj osad ludzkich, w których można byłoby znaleźć schronienie przed niedźwiedziami. Przez kilka dni towarzyszyła nam jedynie przepiękna jesienna tajga z całym swoim bogactwem gatunkowym. Dzięki uporowi udało nam się zrealizować marzenie i objechać Jezioro Bajkał dookoła, nie dając się zjeść żadnemu syberyjskiemu misiowi.
Nadajnik GPS jak zwykle dawał nam wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa i łączności ze światem a wszystkim, którzy śledzili naszą trasę spokój ducha i świadomość, gdzie aktualnie się znajdujemy.
W głowie już kolejne podróżnicze plany. Z pewnością nie zabranie w nich miejsca dla GPS Nadzór.
Więcej na www.grupawschodu.pl i na www.facebook.com/GrupaWschodu.
Grupa Wschodu
Ostatnie posty
Zostaw nam swoje dane kontaktowe, skontaktujemy się z Tobą.